Rankiem, ale niezbyt wczesnym, udałam się do łazienki w celu poprawienia urody. Niektórym paniom udaje się to za pomocą prostego makijażu. Mnie się nie udało, jednak dzięki próbie dokonania tego cudu - dowiedziałam się w jaki sposób znika moja biżuteria.
Podniosłam do oka sprzęt zwany tuszem do rzęs, wbiłam wzrok w lustro - ale zamiast skupić się na czynności, kątem oka dostrzegłam szybki, zwinny ruch. Zamarłam z dłonią przy oku i patrzę...
A kocia łapa, szybkimi zgrabnymi ruchami raz po raz zanurza się w koszyczku z osobistymi drobiazgami (moimi). Bezszelestnie, namierzyła cel - ale łańcuszek wysuwał się spomiędzy pazurów. Spojrzała na mnie, oceniła ryzyko, po czym prędka jak polujący dziki kot podskoczyła do góry, zanurzyła na ułamki sekundy łebek w koszyczku. Wynurzyła się i z bransoletką między zębami próbowała opuścić miejsce zbrodni.
Ja już róznych rzeczy poszukiwałam, biżuterię na szczęście trzymam z dala od kota, ale klucze na smyczy lub z maskotką, gumki do ołówka, długopisy, drobne przedmioty z mojej torebki, w której swego czasu mój kocur uwielbiał myszkować... było tego trochę
OdpowiedzUsuńAle kocianka futrzata fajnista :)
OdpowiedzUsuńJa nie musze mieć kota. U mnie koleżanki gubiły wszystko a przedewszystkim kosmetyki
OdpowiedzUsuńMój kot błyskawicznym ruchem zciąga z kanapki wędlinę jednym pazurem, nie naruszając przy tym niczego co znajduje się na wierzchu. Ogórek, pomidor, rzodkiewka i co tam jeszcze jest, pozostaje nieporuszone, a mięsko znika z kanapki zanim ktokolwiek zorientuje się, że ma uboższą kanapkę.
OdpowiedzUsuńA dzisiaj dzień kota
OdpowiedzUsuń