sobota, 22 sierpnia 2009

dywagacje - street photography

Przeczytałam niedawno słowa pewnego "krytyka" że zdjęcia ogląda emocjami, że nie interesuje go jak ktoś zrobił zdjęcie ale jaki jest efekt. Zdecydowanie mogę się pod słowami tego pana podpisać. Zdjęcia oglądam emocjami, na technice ich robienia (jak widać) się nie znam. Patrząc chcę poczuć emocje, chcę by moja wyobraźnia ruszyła galopem. Lubię oglądać. Krytykować ? Owszem.
Całkiem niedawno odkryłam że może mi się podobać street photography, niczym wygłodniały pies na kość rzuciłam się więc do przeglądania stron, blogów i galerii w poszukiwaniu dobrych zdjęć tego trendu. Obejrzałam setki zdjęć, w tym dziesiątki dobrych i kilka wyśmienitych. Jednakowoż często, zbyt często przeżywałam rozczarowanie.
Wygląda to trochę tak, jakby część fotografujących kompletnie nie rozumiała o co w tym chodzi! Tak jakby fotografującym wydawało się że to najprostsza dziedzina, że można zrobić byle co i nazwać TO sztuką. Tandeta. Wiele zdjęć niestety przedstawiało sobą emocjonalną pustynię - zdjęcia bez duszy, bez klimatu. Ktoś idąc ulicą zrobił zdjęcie - poprawne, ostre i nic, zupełnie nic nie przedstawiające. Bez tego ulotnego klimatu, bez szczegółu który przyciągnie oko i obudzi wyobraźnię!
Może zatem, warto zadbać o to by zdjęcie przedstawiało sobą coś więcej niż techniczną poprawność ?

ps:warto też by moje nareszcie trochę tej poprawności zyskały//

1 komentarz:

  1. Wrażliwość to dla mnie słowo-klucz... Ja też odbieram zdjęcia emocjami. I nie tylko zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń