wtorek, 9 listopada 2010

to nie jest reportaż "Potomek, pasowanie na ucznia"



 W szkole podstawowej odbywała się ważna dla dzieci uroczystość - pasowanie na ucznia.
Dzieci po raz pierwszy występowały w nowej szkole, przed tak licznym gronem.
Jednak bohaterem akcji został ambitny fotograf. Przejęty zadaniem umieszczał swoje "zgrabne" ciało na pierwszym planie. Doskonale odnajdował się w strefie pomiędzy występującymi, a oglądającym przedstawienie dziećmi. 
 Żałuję iż nie zrobiłam zdjęcia kiedy stał centralnie przed deklamującymi dziećmi, zasłaniając je przed resztą w 100%. Po delikatnym zwróceniu uwagi - jak widać pan stał się niewidoczny...
Wspomnieć o tym że kiedy na środku stał poczet sztandarowy a dzieci ślubowały On (najważniejszy) stał tak że dzieci miały tuż przed oczyma jego szynkę ?
eee nie, nie będę o tym wspominała

Współczesny obrazek 

Ja też, ja też zrobiłam kilka zdjęć.







środa, 3 listopada 2010

banalne...

"mamo, pożycz mi ten stojaczek na aparat"


    Przypomniało mi się jak na Akademii Rodzica pani psycholog mówiła o zaszczepianiu dzieciom pasji i pokazywaniu na własnym przykładzie ciekawych zajęć...Ciekawa jestem czy i przekleństwami będą w przyszłości z takim rozmachem rzucali ?!



ps: znajomi skarżą się że ich syn nie chce grać w gry planszowe, że nic tylko na komputerze gra. Skwitowałam bezlitośnie - w gry planszowe trudno grać samemu - Nikt się nie obraził bowiem sens wypowiedzi nie dotarł.

wtorek, 26 października 2010

banał "półtora miesiąca później"

To jedna z tych banalnych historii gdzie niemożliwe staje się możliwe, a bohaterowie nagle zaczynają wierzyć w dobrą siłę wyższą. Oczywiście wiara jest gwałtowna i trwa niezwykle krótko.
Zbiegiem okoliczności lub może kierowani ręką tzw.opatrzności trafiliśmy w niedzielę na tę samą łąkę na której w pierwszych dniach września zaginął dekielek obiektywu. Zaginął w sposób zwykły, banalny i łatwy do powtórzenia...nie jest bowiem zbyt rozsądnie umieszczać to to ustrojstwo w kieszeni kurtki by później skakać, siadać i chować się wśród wysokich traw. Nie istotne.
Istotne jest że gdy stwierdziłam za pomocą zmysłu wzroku iż trawy w przydrożnych rowach zostały wykoszone, rozbłysła we mnie iskierka co podpaliła wielkie ognisko nadziei na odnalezienie ustrojstwa. KP zagonione do poszukiwań nie miało w sobie tyle optymizmu, ba Kruger wręcz i wprost sprowadzał moje wybujałe nadzieje na ziemię. I w tę samą ziemię solidarnie wbijał wzrok...I wbił. Schylił się. Podniósł...
W tym miejscu nastąpił chaotyczny taniec radości w moim wykonaniu.
Po oczyszczeniu z niemałych pokładów ziemi, piasku i zaschniętych traw dekielek działa bez zarzutu. "Ino że się już nie błyszczy"
Ale co tam, banalne cuda są najlepsze.

czwartek, 21 października 2010

kicz





Szkoda nam lata, lata i towarzyszącej mu beztroski.

***
Jeszcze niedawno kiedy ktoś pytał mnie "co byś zmieniła gdybyś mogła cofnąć czas" nieomal bez namysłu odpowiadałam "NIC". Tymczasem pojawiła się taka sprawa. Gdybym mogła czas nie zapisałabym sześciolatka do szkoły. Gdybym mogła cofnąć czas oddałabym mu rok beztroski.

środa, 13 października 2010

z cyklu "bo tak"



Piąta jesień.

poniedziałek, 11 października 2010

"czerwona mgła"

Historia nie zupełnie obrazkowa.
Ze szkoły wybiega dwóch potomków matki, biegną szybko na wprost furtka - mijają ją i wypadają na chodnik. W tym samym momencie zielona skoda ostro zbiera zakręt i z impetem wjeżdża na chodnik. Matka wrzeszczy "stój" pojazd w półskręcie zatrzymuje się na chodniku  tuż obok mniejszego potomka...
Matka dopada dzieci, wygłasza krótką, ostrą reprymendę że nie należy dobiegać do ulicy bo niektórzy myślą że to tor wyścigowy.
Kierowca samochodu, odwraca się gwałtownie od furtki i syczy w stronę matki
"jechałam normalnie, niech pani lepiej pilnuje swoich dzieci"
czerwona mgła zasnuła na ułamki sekund wzrok matki, w uszach zaszumiało
"normalnie to się kurwa nie wpada na chodnik pod szkołą, "

"ja ich widziałam, widziałam jak biegli od drzwi!"
uciekła
matka nie pobiegła za nią
ale sobie zadaje jedno, jedno kurwa pytanie
"jeśli patrzyła jak biegną moje dzieci, to nie patrzyła przed siebie skręcając...nie patrzyła na drogę na którą wyjeżdża !"
ps: tempo z jakim wpadła na chodnik wyklucza jakąkolwiek zdolność koordynacji psychoruchowej uwzględniającej pojazdy/osoby będące w ruchu. Wyklucza też opcję zaplanowanego manewru.

z cyklu "bo tak"


Postać nie do końca anonimowa.

środa, 6 października 2010

z cyklu "bo tak"

Czyli ważne że mnie się podoba.

to samo, kura w kolorze



poniedziałek, 20 września 2010

Bez koloru




czwartek, 16 września 2010

niedziela, 12 września 2010

popatrz !

poniedziałek, 29 marca 2010

fachowiec

Do przedszkola potomków przyjechał fotograf. Chłopcy mają zdjęcia w pięknej oprawie, przebrani za kapitanów statku, za sterem...w tle duży żaglowiec.
Pięknie...jednakowoż jeden drobny szczegół psuje cały efekt.
Jeśli robi się zdjęcia - na pamiątkę powinny być ładne, jeśli robi się je za (nie małe) pieniądze powinny być ładne i profesjonalnie zrobione. Fotograf uznał jednak, że matka przedszkolaka to twór ślepy jest, nie zaszkodzi przecież jeśli ostra jest nie twarz dziecka a koło sterowe i mundur...
Nic nie szkodzi do cholery...

czwartek, 25 marca 2010

wiosna - kicz naturalnie





Na koniec, mały bonus specjalnie dla pewnej kobiety. Pozdrawiamy.

wtorek, 9 marca 2010

Kobieta widzi...streetphoto

Moje własne, jedno z pierwszych. Z lekkim posmakiem kiczu, oraz historią którą może wymyślić każdy kogo wyobraźnia nie umarła pod naporem wszechobecnej komercji i płaskich telewizyjnych produkcji.

sobota, 6 marca 2010

Naturalnie ?


Wrocław. 6 marca 2010. Padał śnieg i kwitły bratki.

wtorek, 2 marca 2010

futra dwa


Pozowała Nikita i jej córka z chatki.pl

poniedziałek, 1 marca 2010

dla oka, dla duszy

Kicz, ale naturalnie!

niedziela, 28 lutego 2010

naturalnie

poniedziałek, 22 lutego 2010

za oknem...

stara baśń.

czwartek, 18 lutego 2010

Zacietrzewiony




Dla odmiany Mniejszy. Jak widać niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Przestrzegano mnie by nie pokazywać pierwszych zdjęć pomysłu, kiedy warsztat jeszcze słaby - pierwsza realizacja odbiega od doskonałości, a druga poprawiona znudziłaby oglądających. Jednakowoż znam swojego Potomka, z mojej krwi to dziecię. Na powtórki, poprawki z całą pewnością nie da mi szans...a tutaj tak ładnie ukazał swe prawdziwe oblicze...

niedziela, 14 lutego 2010

Yum Yum



Rankiem, ale niezbyt wczesnym, udałam się do łazienki w celu poprawienia urody. Niektórym paniom udaje się to za pomocą prostego makijażu. Mnie się nie udało, jednak dzięki próbie dokonania tego cudu - dowiedziałam się w jaki sposób znika moja biżuteria.
Podniosłam do oka sprzęt zwany tuszem do rzęs, wbiłam wzrok w lustro - ale zamiast skupić się na czynności, kątem oka dostrzegłam szybki, zwinny ruch. Zamarłam z dłonią przy oku i patrzę...
A kocia łapa, szybkimi zgrabnymi ruchami raz po raz zanurza się w koszyczku z osobistymi drobiazgami (moimi). Bezszelestnie, namierzyła cel - ale łańcuszek wysuwał się spomiędzy pazurów. Spojrzała na mnie, oceniła ryzyko, po czym prędka jak polujący dziki kot podskoczyła do góry, zanurzyła na ułamki sekundy łebek w koszyczku. Wynurzyła się i z bransoletką między zębami próbowała opuścić miejsce zbrodni.

piątek, 12 lutego 2010

MIŚ party

"chcesz usłyszeć słowa, to sam je sobie wymyśl..." HEY

środa, 10 lutego 2010

dywagacje - czyli kobieta myśli

Przez wiele dni patrzyłam na swój blog z niechęcią i niesmakiem. Nie podoba mi się, jest pusty i martwy jak zwłoki pozbawione życia, pozbawione sedna.
Przez krótką chwilę pomyślałam - czego tak na prawdę oczekuję od niego ? czego chcę ?
I nie wiem czego oczekuję, ale wiem czego mnie w nim brak.
Brak mnie, mojego zacietrzewienia. Mojego odbicia, mojego spojrzenia. Brak mojego wewnętrznego życia, mojego sedna.
Jaki jest sens prowadzić go, skoro nie ma planu, oczekiwania są nie sprecyzowane, skoro brak jest tak przytłaczający że otwierać się go nie chce ?
Nie wiem. Pomyślę. Może znajdę rozwiązanie ?

niedziela, 7 lutego 2010

Mikołaj